Uniosłem powieki, które przez przypadek czy tam zmęczenie mi się zamknęły, starając się pamiętać o tym, że po każdym mrugnięciu otwiera się oczy. Rozejrzałem się, i mój wzrok padł na jakiegoś szczeniaka. Wyglądał mi z daleka na młodszego ode mnie, i na coś totalnie fochniętego, ale mogło mi się też wydawać. Pomachałem mu, czy też raczej jej, nie bardzo wiedząc, czy mnie widzi, czy nie.