-Więc...jak jeszcze byłyśmy małe,w sensie,ja i twoja mama,to na tych terenach trwała zaciekła wojna między dwiema watahami.Ja byłam w tej,która miała lepszą pozycję i zdawała się wygrywać.Za to twoja mama była w tej drugiej watasze.Brakowało im jedzenia,więc szczenięta wysłano do obozu treningowego,gdzie uczyły się walczyć.W moim przypadku,rodzice nas tego uczyli.Ale w takim samym stopniu kazali nam walczyć.Kiedy się poznałyśmy,Sidda próbowała mnie zabić-zaśmiałam się.
-Pomimo wojny,jakoś udało nam się zaprzyjaźnić.Jednak niedługo po tym,zabito alphę watahy twojej mamy...Kiedy to się stało,walki były jeszcze bardziej zacięte i ginęło jeszcze więcej wilków.Mogli przetrwać tylko najsilniejsi.Podczas kolejnej potyczki,moja matka,jako gamma watahy,wraz z grupką dowódców i alphą zabili rodziców Siddy,czyli twoich dziadków.To wyglądało strasznie...ona była taka wściekła i zrozpaczona...a jednocześnie wydawała się tak bezbronna.Kiedy zabiła owych zabójców,zakończyła wojnę.Te ziemie wypiły już za dużo krwi...I uważaj,bo gdzieniegdzie można jeszcze zobaczyć ciała i duchy wojowników...-popatrzyłam na szczenię,dość tajemniczo.
-Zbyt brutalna ta opowieść nie była,ale mam nadzieję,że o to ci chodziło.Poza tym,masz szczęście,że masz taką mamę...która cię kocha.-zmieniłam się w wilczą postać,zatrzepotałam skrzydłami,uśmiechnęłam się i wyleciałam.